ZAPRASZAMY
Pon i Pt  14.00-20.00
Wt i Czw 10.00-20.00

icon fb  icon yt

Czytelnia

WIADOMOŚCI         CZYTELNIA         MEDIA         GALERIA

Orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2003

Często solidarność nie przychodzi łatwo. Wymaga odpowiedniego przygotowania i przezwyciężenia postawy zamknięcia się w sobie, która w wielu współczesnych społeczeństwach występuje w formach coraz bardziej subtelnych i rozpowszechnionych. Aby stawić czoło temu zjawisku, Kościół ma do dyspozycji bogate środki wychowawcze i formacyjne na wszystkich płaszczyznach. Wzywam zatem rodziców i nauczycieli, aby zwalczali rasizm i ksenofobię, kształtując postawy pozytywne, oparte na katolickiej nauce społecznej.

Oto tekst orędzia.

Orędzie Jana Pawła II
na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy A.D. 2003

Przeciw przejawom rasizmu, ksenofobii i skrajnego nacjonalizmu


1. Migracja stała się we współczesnym świecie zjawiskiem szeroko rozpowszechnionym. Obejmuje wszystkie państwa - zarówno kraje pochodzenia migrantów, jak i kraje tranzytowe i docelowe. Dotyczy milionów ludzi i jest wyzwaniem, które Kościół pielgrzymujący, służący całej ludzkiej rodzinie, musi podjąć i sprostać mu w ewangelicznym duchu powszechnej miłości. Tegoroczny Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy powinien być czasem szczególnej modlitwy w intencji tych, którzy z jakichkolwiek powodów przebywają z dala od swych domów i rodzin; winien być dniem głębokiej refleksji nad powinnościami katolików wobec tych naszych braci i sióstr.

Szczególnie dotkliwie odczuwają ten problem obcokrajowcy najbardziej zagrożeni: migranci pozbawieni odpowiednich dokumentów, uchodźcy, osoby szukające azylu, zmuszone do migracji przez ostre konflikty utrzymujące się w wielu częściach świata, a także ofiary - głównie kobiety i dzieci - straszliwej zbrodni, jaką jest handel ludźmi. Nawet w niedawnej przeszłości byliśmy świadkami tragicznych doświadczeń ludności zmuszonej do migracji z powodów etnicznych lub nacjonalistycznych i skazanej na nieopisane cierpienia. U podstaw tych sytuacji leżą grzeszne zamiary i czyny, sprzeczne z nauką Ewangelii, które dla chrześcijan na całym świecie są wezwaniem, by zło dobrem zwyciężać.

2. O przynależności do wspólnoty katolickiej nie decyduje narodowość ani pochodzenie społeczne czy etniczne, ale przede wszystkim wiara w Jezusa Chrystusa i chrzest w imię Trójcy Świętej. „Kosmopolityczny" charakter Ludu Bożego jest dziś widoczny praktycznie we wszystkich Kościołach partykularnych, ponieważ migracje przekształciły nawet niewielkie i dawniej odosobnione wspólnoty w społeczności pluralistyczne i wielokulturowe. Miejsca, w których jeszcze do niedawna rzadko gościli obcokrajowcy, dziś stały się domem dla ludzi z różnych części świata. Coraz częściej, na przykład, podczas niedzielnej Eucharystii Ewangelia odczytywana jest w językach, których wierni nigdy przedtem nie słyszeli; nadaje to nową wymowę wezwaniu Psalmu: „Chwalcie Pana, wszystkie narody, wysławiajcie Go, wszystkie ludy" (Ps 117, 1). Te wspólnoty mają zatem nowe możliwości doświadczenia katolickości Kościoła - a więc tej cechy, która wyraża jego zasadniczą otwartość na wszystko, co jest dziełem Ducha w każdym narodzie.

Kościół zdaje sobie sprawę, że uzależnianie przynależności do lokalnej wspólnoty od kryteriów etnicznych lub innych znamion zewnętrznych prowadziłoby do zubożenia wszystkich, byłoby też sprzeczne z podstawowym prawem ochrzczonych do sprawowania kultu i udziału w życiu wspólnoty. Co więcej, jeśli nowi przybysze czują się niemile widziani w lokalnej wspólnocie parafialnej, ponieważ nie znają miejscowego języka i nie stosują się do miejscowych obyczajów, łatwo stają się „zagubionymi owcami". Utrata tych „maluczkich" z powodu dyskryminacji, choćby tylko ukrytej, powinna budzić głęboką troskę zarówno duszpasterzy, jak i wiernych.

3. Wracamy tu do tematu, który często poruszałem w orędziach na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Mam na myśli chrześcijański obowiązek przyjęcia każdego potrzebującego, który puka do naszych drzwi. Taka otwartość buduje żywotne wspólnoty chrześcijańskie, które Duch wzbogaca darami przynoszonymi przez nowych uczniów, pochodzących z innych kultur. Ta podstawowa forma ewangelicznej miłości jest też źródłem inspiracji dla niezliczonych programów solidarności dotyczących migrantów i uchodźców we wszystkich częściach świata. Aby uświadomić sobie bogactwo tej kościelnej tradycji konkretnej służby migrantom i wypędzonym, wystarczy przypomnieć dokonania i spuściznę takich postaci, jak św. Franciszka Ksawera Cabrini czy bp Jan Chrzciciel Scalabrini, czy też w naszych czasach rozległą działalność katolickiej organizacji humanitarnej „Caritas" i Międzynarodowej Komisji Katolickiej ds. Migracji.

Często solidarność nie przychodzi łatwo. Wymaga odpowiedniego przygotowania i przezwyciężenia postawy zamknięcia się w sobie, która w wielu współczesnych społeczeństwach występuje w formach coraz bardziej subtelnych i rozpowszechnionych. Aby stawić czoło temu zjawisku, Kościół ma do dyspozycji bogate środki wychowawcze i formacyjne na wszystkich płaszczyznach. Wzywam zatem rodziców i nauczycieli, aby zwalczali rasizm i ksenofobię, kształtując postawy pozytywne, oparte na katolickiej nauce społecznej.

4. Chrześcijanie, coraz bardziej zakorzenieni w Chrystusie, muszą dokładać starań, aby przezwyciężać wszelkie skłonności do zamykania się w sobie oraz dostrzegać w ludziach innej kultury dzieło Boże. Tylko prawdziwa miłość ewangeliczna jest wystarczająco silna, by dopomóc wspólnotom w przejściu od zwykłej tolerancji wobec innych do prawdziwego poszanowania ich odmienności. Tylko odkupieńcza łaska Chrystusa może zapewnić nam zwycięstwo w codziennych zmaganiach, aby przejść od egoizmu ku altruizmowi, od lęku ku otwartości, od odrzucenia ku solidarności.

Oczywiście, podobnie jak przynaglam katolików, aby wyróżniali się w okazywaniu solidarności nowym członkom swoich wspólnot, wzywam też imigrantów, aby uznali, że mają obowiązek odnosić się z szacunkiem do przyjmujących ich krajów i respektować prawa, kulturę i tradycje narodu, który ich gości. Tylko w ten sposób rozwijać się będzie harmonijne współżycie społeczne.

Droga do rzeczywistej akceptacji imigrantów z całą ich odmiennością kulturową jest w praktyce trudna, a w niektórych przypadkach staje się prawdziwą drogą krzyżową. Nie może nas to jednak odwodzić od realizacji woli Boga, który w Chrystusie pragnie przyciągnąć do siebie wszystkich ludzi, posługując się jako narzędziem swoim Kościołem - sakramentem jedności całego rodzaju ludzkiego (por. Lumen gentium, 1).
Na tej drodze potrzebne jest czasem prorocze słowo, które wskazuje zło i zachęca do dobra. Gdy dochodzi do napięć, wiarygodność Kościoła, głoszącego naukę o fundamentalnym szacunku należnym każdemu człowiekowi, uzależniona jest od moralnej odwagi duszpasterzy i wiernych, którzy potrafią „wszystko postawić na miłość" (por. Novo millennia ineunte, 47).

5. Jest też oczywiste, że wielokulturowe wspólnoty stwarzają wyjątkowe możliwości pogłębienia jedności z innymi chrześcijańskimi Kościołami i Wspólnotami kościelnymi. Wiele z nich bowiem, działając wśród swoich wiernych, wspólnie z Kościołem katolickim przyczynia się do takiego kształtowania społeczeństwa, by potrafiło ono szczerze doceniać kultury imigrantów i ich szczególne dary, oraz proroczym słowem przeciwstawia się wszelkim przejawom rasizmu, ksenofobii i skrajnego nacjonalizmu.

Niech nasza Matka Maryja, która sama doświadczyła odrzucenia, i to w chwili, gdy miała wydać na świat swojego Syna, pomoże Kościołowi być znakiem i narzędziem jedności kultur i narodów, tworzących jedną rodzinę. Niech pomaga nam świadczyć w życiu o wcieleniu i nieustannej obecności Chrystusa, który przez nas pragnie nadal dokonywać w dziejach i w świecie swego dzieła wyzwolenia z wszelkich form dyskryminacji, odrzucenia i marginalizacji. Niech obfite błogosławieństwo Boże towarzyszy wszystkim, którzy przyjmują przybyszów w imię Chrystusa.

Watykan, 24 października 2002 r